
Ludzi przyzywa coś w Bieszczady i nie dziwię się temu. Tutaj jest dziko. Tu jest pięknie. Tutaj można odsapnąć od szumu miasta. Takiego czegoś właśnie chcą doświadczać ci, którzy dali się wkręcić w wir pędzącego miasta. Wiem o tym dobrze, ponieważ sam kilka lat mieszkałem w wielkim mieście i ostatecznie zdecydowałem się na powrót w rodzinne strony. Skończyłem studia, następnie reklamowałem pieczątki online, dałem się wciągnąć w marketing internetowy i wsiąkłem w korpo na 2 lata (zamów pieczątki przez internet). Zmęczony i otumaniony powróciłem.
Nie inaczej zrobili moi aktualni przyjaciele, którzy w Bieszczady nie powrócili, tylko zwiali. Można mniemać, że tutejsze góry pełne są przybyszów. Tylko co oni tutaj widzą? Jak funkcjonują, co robią? Przeważnie są to ludziska z głową na karku. Dawali radę przez lata trudnej roboty odłożyć trochę pieniędzy, by móc kupić sobie dom i kawałek terenu. Sporo jeszcze pozostało na życie. Z początku remontują chatę, pielęgnują przydomowy ogród (Meble do ogrodu) i zwyczajnie ładują baterie. Życie nie zamiera, ich domostwa są otwarte dla rodziny, którzy chętnie przyjeżdżają na weekendy. Poznaje się sąsiadów, ponieważ tutaj lepiej dobrze żyć z sąsiadami.
Tak mijają dni, ale człowieka nie zmienisz. W życiu trzeba coś robić, by nie ześwirować. W ten sposób rodzą się nowe biznesy, ale takie, które pozwalają utrzymać cenny spokój. Znam ludzi, którzy postanowili uprawiać ekologiczne warzywa, znam takich którzy poświęcili się sztuce, pozostali znaleźli w sobie dryg do rękodzieła (mój sąsiad pracuje w drewnie, robi meble i z powodzeniem sprzedaje na allegro tabliczki na drzwi hand made) (zobacz więcej o tabliczkach na drzwi).
Każdy znajduje w Bieszczadach coś dla siebie i jeszcze nie daje się po raz kolejny wcisnąć w młyn miasta. Kto raz tu przyjedzie, już tu pozostanie.